
No cóż... Ludzie to wyjątkowo irytujące stworzenia.
Żartowanie z uczuć jest najbardziej obrzydliwą i plugawą formą żartu.
No ale nic. Z każdego w końcu wylezie...
Doszedłem do jednego ważnego wniosku.
Pora dorosnąć.
Może to brzmieć dziwnie i śmiesznie, ale co mi tam.
Muszę wreszcie dorosnąć.
I to nawet nie chodzi o to żeby nie siadać nagle na środku zabawkowego i stwierdzać "mam trzy latka trzy i pół, sięgam głową ponad stół i chcę mieć dzieci z ładną panią Haido"
[tak żeby nie było ja na serio odwalam takie numery]
Chodzi o to żebym ja już nie chciał mieć dzieci z ładna panią Haido bo ładna pani Haido to facet.
No dobra to nie jest za dobre porównanie=.=
W każdym razie zabawa to jedno. A co innego traktowanie tego serio.
Nie mogę wiecznie wzdychać 'Tetsu-sama...'
Nie mogę wiecznie cierpieć że świat mnie nienawidzi.
Nie mogę wiecznie się wszystkim przejmować.
Nie mogę wiecznie sklamrzyć jak to mi jest źle.
Podjąłem pewne decyzje to muszę się ich trzymać.
Odpowiedzialność.
Tego właśnie muszę się trzymać. Na tym polega 'dorosłość'.
Wiem że to się nie stanie od tak.
Ale wydaje mi się że pierwsze kroki już zrobiłem. I tak krok po p kroku, uda mi się.
Nie należy jednak tracić w sobie dziecka. Pewnej niewinności, której, obawiam się, że we mnie już dużo nie zostało. Można być wiecznym dzieckiem będąc dorosłym.
Hm... chyba za bardzo zaczynam się wgłębiać w filozofię... A to nie o to mi chodzi.
Skończę opowiadanie i zamknę pewien rozdział swojej duszy.
Ale muszę napisać kolejne.
Bo muszę się uwolnić od pewnych wydarzeń które wciąż odbijają się w mojej głowie echem, powtarzając:
'A co by było gdyby...?'
'I gdyby...?'
'A może...'
A potem pojawiają się koszmary.
A jeśli... nie dałbym rady? A jeśli... byłby bardziej zdecydowany... natarczywy?
Wbrew pozorom to czasem już nie daje rady.
Strach...
Chcę się już od tego uwolnić.
Spaczyło mi to już psychikę wystarczająco.
W sumie już prawie mi się udało.
Jestem....
Dzisiaj znów miałem badania. Znowu usłyszę ewentualną datę. Szczerze to już to zlewam bo daty podają już od poczęcia i coś się nie sprawdza.
Kłuli mnie dranie i zabierali krew, wampiry zakichane T.T
Najpierw nie chciała lecieć... potem wkłuli się jeszcze raz i coś tam pociurczyło i stwierdzili że mam za niskie ciśnienie.
Tyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyle mi jej zabrali.... znaczy 5 szczykawek.
Wampiry zakichane T.T
Żeby jeszcze to Haido ciągnął, to nie miałbym nic przeciwko, ale to jakiś zwykły pielęgniarz.
Phi.
Noo... co jeszcze... A! Może kilka scenek z rozmówek mnie i Ren-chana?
Oglądamy sobie PV do Speed.
S: Śpiewający ken to cos ciekawego...
R: ...Nie... to zjawisko...!
S: *mało sie nie udławił wodą*
Oglądamy live do Shine w Music Japan:
S: czekaj.. dorknes?
[przewija]
S: dżorknes??
R: Co??... hyde skad ci sie to 'dżorknes' wzieło??
Na początku kiedy jest 'I will defend you from all the darkness' Haido śpiewa 'dżorknes'.
Jak to Ren powiedział: skąd mu się to wzięło?? o.0
Przeglądamy mój słodki, śliczny i w ogóle, photobook z Moon Childa:
S: ma zabawe.
R: Przecież to jeszcze dziecko jest co ty od niego chcesz
S: no, tu on jak szczyl wygląda
R: Przecież to jeszcze dziecko jest co ty od niego chcesz...
[Haido uciekający przed falami, Haido na co poniektórych zdjeciach...]
Najnowsza notka u Ren-chana, i rozmowa na temat nowej religii...:
S: *czyta*wniebowziety yukkihiro....*obraca sie do Rena* A Sakura będzie szatanem...
R: Lucyferem...!
S: Tak! Bo Hysus i Lucyfer...! o matko...
r: jeeez...
*turlają sie ze śmiechu*
S: *Pisze*^[to co wyżej znaczy]wniebowżety...
R: wżęty?
S: *patrzy nieprzytomnie*
R: wniebowżęty...?"
S: aaaa... *łach*
a potem mi jeszcze wyszło wniebowszety...
Tak tak, analfabetyzm wtórny...
To chyba na tyle.... bai bai x3
Aha. Kto to czyta: żądam komentów>.<