wtorek, 14 października 2008

Piątek... łaaaaaaaaa*_*








Sam nie wiem od czego zacząć... Może od tego że mam ograniczony dostęp do kompa. I grozi mi zabranie kabla od basu. A wszystko przez.... Piątek. Zajebiasty to był dzień zaprawdę powiadam wam to. Zaczynając od końca... Dotarliśmy na nasz przystanek o 23... fakt że 409 mieliśmy o 23:09 ale ten już zjeżdżał do zajezdni... więc wsiedliśmy i wysiedliśmy. Przemieściliśmy się na drugi przystanek, ażeby wracać nocnym, demo... nocny był dopiero o 24:22. W domu byliśmy... po 1. Najpierw 40 min bus, potem ze 20 minut z buta... i jeszcze, żeby mi za lekko nie było, omdlewający Ren... to nie było nic przyjemnego. Po cholerę mieszkam tak daleko??
Mama była wściekła[co jest w sumie rzadkością]. I to nie dlatego że późno wróciliśmy. Wszystko przez to że nie dałem znaku życia, ani nie powiedziałem jej że możemy wrócić późno. Jakby wiedziała to by była spokojna, a tak to nie wiedziała czy coś nam się nie stało... jak tak dalej pójdzie w końcu będę musiał mieć komórkę....

A teraz wracając do początku - czysta panika. Gdyby nie to że Ren-chan panikował bardziej, w życiu bym tam nie poszedł.
Bo to proste - jeżeli ktoś się boi bardziej ode mnie to nie moge pokazać że ja sie boje... czy jakoś tak XD
W każdym razie, idę, serce w gardle, spóźniony, dochodzimy pod empa patrze... a ich nie ma ._.
Ren-chan już chciał wracać, demo, Ore uparł się że chce jeszcze do empa po książkach pogrzebać...
To on się zaszył gdzieś na fantastyce, a ja obleciałem cały empik dwa razy czy ich gdzieś nie ma.
Nie było.
Wściekły wyleciałem przed empa, rozglądam się, nie ma. Krótkie przekleństwa, z powrotem do Ren-chana i znów na dół. Kolejna wiązanka, kopniak w latarnie, szybki przemarsz przez rynek. Z powrotem, mijam empik, chcę sprawdzić coś do żarcia - człowiek zły to głodny... znaczy to chyba było na odwrót ale oki... w moim przypadku to tak wygląda... stanowczo za dużo jem xD
No ale odbiłem nieco od tematu....
Coś przede mną stanęło.... wróg na mojej drodze do jedzenia.
S: Nani??
A to one...
No cóż, może i nie wywróciłem Ady, demo sam miałem spotkanie 3-go stopnia z ziemią.
Ruda miała na łebku kapelusz, którego, nie wiem czemu, nie skojarzyłem z Ren-chanem.
Jestem wolno kapujący i dopiero potem jak zauważyłem że Ren nie ma kapelusza zajarzyłem że ten to ten sam co tamten. No.
Mruknęły coś na temat tego że jak jednego dopadły to drugi gdzieś zniknął.
Potem było sushi... no dobra. nie tak od razu. Czekaliśmy na nie z półtorej godziny. były fazy. było super. oberwało mi się... no tak jakby.... za palenie, jako nieletni xD E no.. mam 17 lat i jestem już duży... no, przynajmniej duchem xD
Ren-chan był coraz bardziej zmulony.
Dziewczyny zmolestowały moje zeszyty.
Ja chce jeszcze raz xD
Przy okazji nie polecam restauracji 'Maru'. Dużo czekania jedzenie średnie.
Chciałem żebyśmy je odprowadzili, ale nie to one postanowiły odprowadzić nas... nie lubie łazić w nocy po Wrocławiu. Nie moja dzielnica, kręcą mi się kierunki>.<
W każdym razie jakoś udało się w końcu obrać ten właściwy.
No i.... żeśmy szli, wydurniali się... oskarżono mnie o... nie, nie napisze tego =.=
Pocałowałem Ade w policzek. Miałem zaciecha. Potem na pożegnanie w policzek i usta. Myślałem że umrę ze szczęścia.
Ale potem była akcja z autobusem którą opisałem na początku>.>

E to... nie chce mi się dalej pisać... Tio macie tyle ile macie i się cieszcie x3

[EDIT] I mi kawałek posta zeżarło nie wiem czemu. =.=

środa, 8 października 2008

Wieści...








Miała być dzisiaj notka o piątku. Bo piątek był zajebiaszczym dniem. a w sumie wieczorem. notkę mam napisaną do połowy. później ją wrzucę. Na razie muszę ponarzekać i podać niezbyt radosne wieści.
po 1) PdlL zostaje tymczasowo zawieszone. Powodów jest kilka: szkoła, ludzie, rodzina... Ostatnio babci się włączył problemator - i może ty się nie bierz za ten bas tylko za szkołę, bo nie można mieć kiepskich ocen bo studia, bo tamto, bo śmamto, z grania nic nie będzie a ze studiów to coś tam i coś tam... na co ci sie to przyda... nie mam już na to siły. Ren-chan, też ostatnio chce się zająć czymś innym a ja nie mam siły go do tego pchać. Przecież nie mogę go zmuszać. Poza tym tak serio to nie bardzo wierze w moich perkusistę i gitarzystę. Z tym pierwszym się spotkałem i wszystko fajnie, ale jakoś... Sam nie wiem. nie sądze żeby coś wyszło z nimi... zobaczymy.
Oczywiście nie zrezygnuje z basu. nie mógłbym... nie potrafie. Ta godzina dziennie to nie jest dużo... bolące palce, ciągły rytm, podłoga chodząca od wzmacniacza... To jest cudowne, wiecie?
po 2) wczoraj.... wyrwało mi sie coś. Teraz troche żałuje że zrobiłem to już teraz. Wpływ chwili... Choć wydaje mi się... że znalazłem... A może jednak, niczego nie żałuję? Wszystko zależy od...
po 3) pewnie będę rzadziej na necie. Dostałem wreszcie pełny[no prawie... jeszcze weekendy mam wzglednie wolne] plan tygodnia do końca roku. A poza tym oberwałem prawie szlaban>.>
w piątek byłem najszczęśliwszym człowiekiem na planecie. Teraz... jest troche gorzej. Zobaczmy co przyniesie jutro...