środa, 24 grudnia 2008

I wish...


'Ring bell through the window,
I wish You smile for me,

Sing song altogether,
la la la la...'


Więc mamy wigilie.... fajowo ^w^
Cieszem sie tym bardziej że będzie żarło. Duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo żarła ^w^ Bo teraz wyglądam jak 'Made in Oświęcim'.
Nie było mnie tu dłuuuuuuugoooo.... Po pierwsze że czekałem aż będą 3 komenty na poprzedniej notce[nie doczekałem się w końcu], po drugie bo... ostatni miesiąc spędziłem w szpitalu xD
Mam dość. Dobra, ja już nie usiłuję się usamobójstwić, ale, cholera, niech się to zdecyduje=.= Albo umieram, albo niech żyje normalnie, bo to upierdliwe.
Nom. Teraz już wszystko jest OK. Tyle że musze jakoś przytyć bo w lustro nie moge patrzeć...
Jak w piątek byłem na wigilii klasowej[ze szpitala wylazłem w czwartek][w sumie sam nie wiem po co tam polazłem.... chyba tylko żeby Marchewkowej Hime złożyć życzenia] to moja wychowawczyni jak mnie zobaczyła to O.O <-taaakie oczy miała xD ale jak się dorwałem do uszek i ciasta stwierdziła: - No widzę S*** że apetyt dopisuje xD to taaak... mam składać życzenia tak? Eh.... To tak...
Ren-chan:

Wiary w siebie! Bo zjem! Masz być moim superhipermega fajowskim wokalistą i już! Innego nie chce a PdlL nie podaruje!
No! Chociaż na razie zawiesiłem działalność zespołu xD
Ada-chan:
Tego... cobym cię nie zamęczył za bardzo... Żebyś spotkała Haido... Albo nie bo ty byś biedaka zamęczyła... A ja nie chce żebyś go zamęczyła.... chce coby pożył.... no... Żeby ci tam dobrze było... I haidowo...
Mii-chan:

Cobyśmy się spotkali jakoś wreszcie, żebym cię wytulał, żeby było fajno.... Kyo i takie tam...
Ruda:
Gackta, ne? koncertu, spotkania z nim, po nim i odstawienia z nim Vanilli Live czy co tam chcesz XD
Plastic:
Tatsu! O! xD
Kana:
Ehm.... Nie mam wizji @.@ Żeby tam ten twój kotek... no żeby z nim dobrze było xD Cobyś dalej była naszą fanką... I w ogóle!
Kate:
Wszystkiego xD
Mafef-hime:
Haido xD I cio tam chcesz słoneczko ty moje xD Żebyś została realizatorką dźwięku i współpracowała z nami xD I żebyśmy cie z Ren-chanem przypadkiem nie zabili.... naszą głupotą xD
Yoru-san:
E to.... cobyś była dalej moim prywatnym psychologiem... I nie załamała się mną... Moją głupotą... Itd... I nie wal głową w biurko bo będziesz mieć płaskie czoło... albo ci się klawiaturka odbije xD
Toż Tosh też...:
Wytrwania przy mojej głupocie i przy perce xD
Kei-u ge.. no Kei też xD:
Jak wyżej tyle że z gitarą xD
Mojej klasie:
Cobyście zdechli ^.^
...
I to chyba na tyle...
E to... jakbym o kimś zapomniał to jeszcze wszystkim na dokładkę wszystkiego najlepszego... a jak kogoś nie lubię to najgorszego... >3 buahahahaha
W ramach prezentu - nie mam żadnej piosenki świątecznej. Przepraszam, coś natchnienia na taką nie miałem xD
Ale zamiast tego mam jedną zimową!
Nie jest może zbyt piękna, ale co tam xD
No i jest o śniegu...*wygląda przez okno* E to... no cóż....

Srebrzystobiały, skrzący się śnieg spada z nieba
Absolutna cisza wzięła Ziemię w swe objęcia
Tej nocy... zima otula świat puszystą kołderką

Swym pędzlem mróz maluje szyby...


Spójrz - śnieg pada

To taki mały cud - nie sądzisz?

Piękniejsze od kwiatów

Tak niepowtarzalne

Delikatne płatki śniegu...


Dotknij tego ulotnego piękna - już go nie odzyskasz

Zapamiętaj każdą chwilę - ona już nie powróci

Księżyc błyszczący na zimowym niebie - uśmiecha się
Wyciągnij ręce - schwyć to, za czym tak tęsknisz

Spójrz - śnieg pada
To taki mały cud - nie sądzisz?
Piękniejsze od kwiatów
Tak niepowtarzalne
Delikatne płatki śniegu...


Czego pragniesz? Powiedz mi, proszę...

Nie umiem spełniać życzeń...
Ale tej nocy...
Wszystko wydaje się możliwe...
Chcę zobaczyć twój uśmiech...

Spójrz - śnieg pada

To taki mały cud - nie sądzisz?

Piękniejsze od kwiatów

Tak niepowtarzalne

Delikatne płatki śniegu...


Taka noc jak ta już się nie powtórzy...


Uśmiechnij się dla mnie...


To tyle. Meri Kurisumasu! xD

wtorek, 14 października 2008

Piątek... łaaaaaaaaa*_*








Sam nie wiem od czego zacząć... Może od tego że mam ograniczony dostęp do kompa. I grozi mi zabranie kabla od basu. A wszystko przez.... Piątek. Zajebiasty to był dzień zaprawdę powiadam wam to. Zaczynając od końca... Dotarliśmy na nasz przystanek o 23... fakt że 409 mieliśmy o 23:09 ale ten już zjeżdżał do zajezdni... więc wsiedliśmy i wysiedliśmy. Przemieściliśmy się na drugi przystanek, ażeby wracać nocnym, demo... nocny był dopiero o 24:22. W domu byliśmy... po 1. Najpierw 40 min bus, potem ze 20 minut z buta... i jeszcze, żeby mi za lekko nie było, omdlewający Ren... to nie było nic przyjemnego. Po cholerę mieszkam tak daleko??
Mama była wściekła[co jest w sumie rzadkością]. I to nie dlatego że późno wróciliśmy. Wszystko przez to że nie dałem znaku życia, ani nie powiedziałem jej że możemy wrócić późno. Jakby wiedziała to by była spokojna, a tak to nie wiedziała czy coś nam się nie stało... jak tak dalej pójdzie w końcu będę musiał mieć komórkę....

A teraz wracając do początku - czysta panika. Gdyby nie to że Ren-chan panikował bardziej, w życiu bym tam nie poszedł.
Bo to proste - jeżeli ktoś się boi bardziej ode mnie to nie moge pokazać że ja sie boje... czy jakoś tak XD
W każdym razie, idę, serce w gardle, spóźniony, dochodzimy pod empa patrze... a ich nie ma ._.
Ren-chan już chciał wracać, demo, Ore uparł się że chce jeszcze do empa po książkach pogrzebać...
To on się zaszył gdzieś na fantastyce, a ja obleciałem cały empik dwa razy czy ich gdzieś nie ma.
Nie było.
Wściekły wyleciałem przed empa, rozglądam się, nie ma. Krótkie przekleństwa, z powrotem do Ren-chana i znów na dół. Kolejna wiązanka, kopniak w latarnie, szybki przemarsz przez rynek. Z powrotem, mijam empik, chcę sprawdzić coś do żarcia - człowiek zły to głodny... znaczy to chyba było na odwrót ale oki... w moim przypadku to tak wygląda... stanowczo za dużo jem xD
No ale odbiłem nieco od tematu....
Coś przede mną stanęło.... wróg na mojej drodze do jedzenia.
S: Nani??
A to one...
No cóż, może i nie wywróciłem Ady, demo sam miałem spotkanie 3-go stopnia z ziemią.
Ruda miała na łebku kapelusz, którego, nie wiem czemu, nie skojarzyłem z Ren-chanem.
Jestem wolno kapujący i dopiero potem jak zauważyłem że Ren nie ma kapelusza zajarzyłem że ten to ten sam co tamten. No.
Mruknęły coś na temat tego że jak jednego dopadły to drugi gdzieś zniknął.
Potem było sushi... no dobra. nie tak od razu. Czekaliśmy na nie z półtorej godziny. były fazy. było super. oberwało mi się... no tak jakby.... za palenie, jako nieletni xD E no.. mam 17 lat i jestem już duży... no, przynajmniej duchem xD
Ren-chan był coraz bardziej zmulony.
Dziewczyny zmolestowały moje zeszyty.
Ja chce jeszcze raz xD
Przy okazji nie polecam restauracji 'Maru'. Dużo czekania jedzenie średnie.
Chciałem żebyśmy je odprowadzili, ale nie to one postanowiły odprowadzić nas... nie lubie łazić w nocy po Wrocławiu. Nie moja dzielnica, kręcą mi się kierunki>.<
W każdym razie jakoś udało się w końcu obrać ten właściwy.
No i.... żeśmy szli, wydurniali się... oskarżono mnie o... nie, nie napisze tego =.=
Pocałowałem Ade w policzek. Miałem zaciecha. Potem na pożegnanie w policzek i usta. Myślałem że umrę ze szczęścia.
Ale potem była akcja z autobusem którą opisałem na początku>.>

E to... nie chce mi się dalej pisać... Tio macie tyle ile macie i się cieszcie x3

[EDIT] I mi kawałek posta zeżarło nie wiem czemu. =.=

środa, 8 października 2008

Wieści...








Miała być dzisiaj notka o piątku. Bo piątek był zajebiaszczym dniem. a w sumie wieczorem. notkę mam napisaną do połowy. później ją wrzucę. Na razie muszę ponarzekać i podać niezbyt radosne wieści.
po 1) PdlL zostaje tymczasowo zawieszone. Powodów jest kilka: szkoła, ludzie, rodzina... Ostatnio babci się włączył problemator - i może ty się nie bierz za ten bas tylko za szkołę, bo nie można mieć kiepskich ocen bo studia, bo tamto, bo śmamto, z grania nic nie będzie a ze studiów to coś tam i coś tam... na co ci sie to przyda... nie mam już na to siły. Ren-chan, też ostatnio chce się zająć czymś innym a ja nie mam siły go do tego pchać. Przecież nie mogę go zmuszać. Poza tym tak serio to nie bardzo wierze w moich perkusistę i gitarzystę. Z tym pierwszym się spotkałem i wszystko fajnie, ale jakoś... Sam nie wiem. nie sądze żeby coś wyszło z nimi... zobaczymy.
Oczywiście nie zrezygnuje z basu. nie mógłbym... nie potrafie. Ta godzina dziennie to nie jest dużo... bolące palce, ciągły rytm, podłoga chodząca od wzmacniacza... To jest cudowne, wiecie?
po 2) wczoraj.... wyrwało mi sie coś. Teraz troche żałuje że zrobiłem to już teraz. Wpływ chwili... Choć wydaje mi się... że znalazłem... A może jednak, niczego nie żałuję? Wszystko zależy od...
po 3) pewnie będę rzadziej na necie. Dostałem wreszcie pełny[no prawie... jeszcze weekendy mam wzglednie wolne] plan tygodnia do końca roku. A poza tym oberwałem prawie szlaban>.>
w piątek byłem najszczęśliwszym człowiekiem na planecie. Teraz... jest troche gorzej. Zobaczmy co przyniesie jutro...

poniedziałek, 22 września 2008

Dorastanie, a bo co?








No cóż... Ludzie to wyjątkowo irytujące stworzenia.
Żartowanie z uczuć jest najbardziej obrzydliwą i plugawą formą żartu.
No ale nic. Z każdego w końcu wylezie...

Doszedłem do jednego ważnego wniosku.
Pora dorosnąć.
Może to brzmieć dziwnie i śmiesznie, ale co mi tam.
Muszę wreszcie dorosnąć.
I to nawet nie chodzi o to żeby nie siadać nagle na środku zabawkowego i stwierdzać "mam trzy latka trzy i pół, sięgam głową ponad stół i chcę mieć dzieci z ładną panią Haido"
[tak żeby nie było ja na serio odwalam takie numery]
Chodzi o to żebym ja już nie chciał mieć dzieci z ładna panią Haido bo ładna pani Haido to facet.
No dobra to nie jest za dobre porównanie=.=
W każdym razie zabawa to jedno. A co innego traktowanie tego serio.
Nie mogę wiecznie wzdychać 'Tetsu-sama...'
Nie mogę wiecznie cierpieć że świat mnie nienawidzi.
Nie mogę wiecznie się wszystkim przejmować.
Nie mogę wiecznie sklamrzyć jak to mi jest źle.

Podjąłem pewne decyzje to muszę się ich trzymać.
Odpowiedzialność.
Tego właśnie muszę się trzymać. Na tym polega 'dorosłość'.
Wiem że to się nie stanie od tak.
Ale wydaje mi się że pierwsze kroki już zrobiłem. I tak krok po p kroku, uda mi się.
Nie należy jednak tracić w sobie dziecka. Pewnej niewinności, której, obawiam się, że we mnie już dużo nie zostało. Można być wiecznym dzieckiem będąc dorosłym.
Hm... chyba za bardzo zaczynam się wgłębiać w filozofię... A to nie o to mi chodzi.
Skończę opowiadanie i zamknę pewien rozdział swojej duszy.
Ale muszę napisać kolejne.
Bo muszę się uwolnić od pewnych wydarzeń które wciąż odbijają się w mojej głowie echem, powtarzając:
'A co by było gdyby...?'
'I gdyby...?'
'A może...'
A potem pojawiają się koszmary.
A jeśli... nie dałbym rady? A jeśli... byłby bardziej zdecydowany... natarczywy?
Wbrew pozorom to czasem już nie daje rady.
Strach...
Chcę się już od tego uwolnić.
Spaczyło mi to już psychikę wystarczająco.
W sumie już prawie mi się udało.
Jestem....

Dzisiaj znów miałem badania. Znowu usłyszę ewentualną datę. Szczerze to już to zlewam bo daty podają już od poczęcia i coś się nie sprawdza.
Kłuli mnie dranie i zabierali krew, wampiry zakichane T.T
Najpierw nie chciała lecieć... potem wkłuli się jeszcze raz i coś tam pociurczyło i stwierdzili że mam za niskie ciśnienie.
Tyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyle mi jej zabrali.... znaczy 5 szczykawek.
Wampiry zakichane T.T
Żeby jeszcze to Haido ciągnął, to nie miałbym nic przeciwko, ale to jakiś zwykły pielęgniarz.
Phi.
Noo... co jeszcze... A! Może kilka scenek z rozmówek mnie i Ren-chana?

Oglądamy sobie PV do Speed.
S: Śpiewający ken to cos ciekawego...
R: ...Nie... to zjawisko...!
S: *mało sie nie udławił wodą*

Oglądamy live do Shine w Music Japan:
S: czekaj.. dorknes?
[przewija]
S: dżorknes??
R: Co??... hyde skad ci sie to 'dżorknes' wzieło??
Na początku kiedy jest 'I will defend you from all the darkness' Haido śpiewa 'dżorknes'.
Jak to Ren powiedział: skąd mu się to wzięło?? o.0

Przeglądamy mój słodki, śliczny i w ogóle, photobook z Moon Childa:
S: ma zabawe.
R: Przecież to jeszcze dziecko jest co ty od niego chcesz
S: no, tu on jak szczyl wygląda
R: Przecież to jeszcze dziecko jest co ty od niego chcesz...
[Haido uciekający przed falami, Haido na co poniektórych zdjeciach...]

Najnowsza notka u Ren-chana, i rozmowa na temat nowej religii...:
S: *czyta*wniebowziety yukkihiro....*obraca sie do Rena* A Sakura będzie szatanem...
R: Lucyferem...!
S: Tak! Bo Hysus i Lucyfer...! o matko...
r: jeeez...
*turlają sie ze śmiechu*

S: *Pisze*^[to co wyżej znaczy]wniebowżety...
R: wżęty?
S: *patrzy nieprzytomnie*
R: wniebowżęty...?"
S: aaaa... *łach*

a potem mi jeszcze wyszło wniebowszety...
Tak tak, analfabetyzm wtórny...
To chyba na tyle.... bai bai x3

Aha. Kto to czyta: żądam komentów>.<

piątek, 19 września 2008

I znów...








I znów i znów i znów.
Zwinięty w fotelu, powtarzam wciąż - nienawidzę.
Brzuch mnie boli. Skręca się z głodu. Na myśl o jedzeniu robi mi się niedobrze. Od trzech dni prawie nie jem. Tylko staram się pić dużo wody - nie chcę umrzeć.
Chyba.
Zimno mi. Tak fizycznie jak i w duszy.
Wszystko mi obojętnieje.
Jeszcze wczoraj jakoś mi szło. Mogłem się śmiać i złościć. Kląć i rzucić za tym cholernym gówniarzem.
Teraz z każdą chwilą jest coraz gorzej.
Nie wiem dlaczego.
Albo nie, wiem.
To było 3 lata temu... dlaczego to nagle wróciło?
Nigdy nie myślałem że tamto okaże się taką traumą.
Że powróci nagle z taką siłą, powtarzając 'a jeśli...', 'co by było gdyby...'?
Że też to aż tak we mnie siedzi.
Przecież niby nic się wtedy nie stało...
Zawsze byłem spaczony na bani, i wiem że tamto skrzywiło mnie jeszcze bardziej... Prawda. Boli. Nie chcę o niej myśleć. Łatwiej kłamać.

I jeszcze to serce tak mocno trzepoczące mi w piersi. Jakby powtarzające 'przecież już wiesz'.
Niby wiem. Ale... to nie takie proste. Nie można zawsze słuchać odruchów serca choćby się chciało.
I jeszcze ta zazdrość. Wystarczy słowo a mi już dłonie zaciskają się w pięści, już wyobrażam sobie jak to by było, wyciągnąć teraz zapalniczkę, i użyć jej w taki okropny sposób... włosy czy ubranie? Na mojej twarzy pojawia się obrzydliwy, pełen nienawiści, uśmiech.
Po chwili wracam do siebie, widzę jego uśmiech i się uspokajam.
Mam nadzieję że nigdy nie stracę nad sobą kontroli...
Egoizm.
Moje.
Zabierz łapy.
Wynoś się stąd.
Zostaw moją duszę.

Słowa. Słowa. Słowa.
Dlaczego we mnie tyle nienawiści?
Zimne dłonie...
A tych słów nie potrafię wypowiedzieć....

niedziela, 14 września 2008

Kokoro...








Ajtatata.... przydałoby się wreszcie coś napisać ._. Zebrało się już co nieco... A mi się włączył leeeeń ^.^
W sumie znowu chory jestem. Taka nowość, ne? Znaczy chory byłem wcześniej, ale teraz na tyle że muszę siedzieć w domu ._. Tak to jest jak się łazi z gorączką do szkoły i się nagle przewraca na korytarzu>.> przez cztery dni plus weekend, i pierwsze trzy lekcje twardo nie dałem się zapędzić do pielęgniarki... w końcu mnie tam zanieśli =.=
A potem mamie się oberwało że mnie z gorączką do szkoły puszcza>.>
Z tym że ona nie wiedziała że mam gorączkę....

Mam fangasm. Za dużo ToK. Ale oni są tacy... tacy...
Nie ważne...
Ren się pytał dzisiaj co ja tak wszystko zapisuje... no ale....

Oglądamy ToK. Zastanawiamy się co oni mają z tymi ładnymi paniami. Bo a to ta z Pretty Girl[AYR], a to pani króliczka...
No cóż...
R - Jest taki wiek w życiu faceta gdy staje się on bardziej zboczony... Zazwyczaj w wieku 16-17 lat... no i chłopaki właśnie wkroczyli w ten wiek.
Moja mama z drugiego pokoju:
M - Nie, zaczyna się to w wieku 5 lat i trwa aż do śmierci.
*zagląda do pokoju i patrzy się na nas znacząco*

Oglądamy live 'Horizon' w Music Fighter, na początku haido coś tam pogaduje i ma na nosie okularki....
S - Haido wygląda jak.... skrzyżowanie szczyla z profesorkiem...
R - Jak student
S - No! Czyli skrzyżowanie szczyla z profesorkiem ^.^*samozadowolenie*

Mój słodki braciszek wrzucał wczoraj notke na swojego bloga
[moment na reklamę: Wino, kobiety i śpiew![na to Saku: WTF?? o.0] blog wspaniałego[S: jaaasne>.>] wokalisty PdlL!! - ensourenshuu]
Po 1,5h edytowania tekstu na bloga[w gwoli wyjaśnienia - Ren-chan, cierpi na brak polskich znaków w kompie, i chyba trochę mózgu bo robi dzikie błędy. Nie żebym ja nie robił. Ale czy ja mówię że Ore ma cały mózg? I ja mu to chciałem poprawić żeby było szybciej... 4 strony =.=']
S - Kurwa, nienawidzę cię =.=
R - Nande?
S - I ty się jeszcze pytasz...>.>
R - *niewinna minka*

Co do tego dialogu to już nie pamiętam dokładnej scenerii, demo...
R - Nikt mnie nie kocha
S - Nom *absolutny zlew*
R - I to z taka radością! Nienawidzę cię! Kto tu powinien kogo nienawidzić!
S - Hehe...

nom......
A teraz coś z innej beczki.
Dochodzę do wniosku że mam chyba kilka serc.
Ze trzy co najmniej.
Albo nie wiem.
Jakbym nie był wystarczająco inny >.>

Ja już sam nie wiem co czuje. I do kogo. Kurde kurde kurde. Już postanowiłem że mam się zakochiwać tylko w idolach bo tak jest łatwiej.
Hm....
Ale to się chyba tyczyło tylko facetów.
Serce nie sługa, psia jego wodna...
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!
I co ja mam teraz zrobić??
[w skrócie: Saku ma problemy sercowe]
[nie, chodzi o uczucia, bo, co dziwne, serce jako organ ma zdrowe]

Poza tym że pracuje nad randką idealną... Jakkolwiek przydałby się Disneyland...

Oki to na tyle bo mama goni spać! bai bai x3
Buziaczki x3

niedziela, 7 września 2008

Ała...


Jestem inny. O. I fajnie. Albo nie.
Z jednej strony lubię być potworem.
Z drugiej często czuje do siebie wstręt gdy nim jestem.
Chciałbym się od tego uwolnić.
Może nie od bycia potworem, co od tego wstrętu do samego siebie.
Ciągle siedzi we mnie ten głupi egoizm.
Nie umiem.
Dlaczego?
Czy to przez fakt bycia rozpieszczonym jedynakiem?
Czy może przez lata samotności?
Albo jedno i drugie...

Zazdrość ściska mnie w środku...
Nie chce być sam.
Chcę żeby to mnie lubili bardziej.
Nie chcę znów zostać sam.
Bo ktoś jest fajniejszy.
Milszy.
Ładniejszy.
Lepszy.
Znowu...

Znowu mam gorączkę i bredzę. Totalnie bredzę @.@

Jak dziecko, desperacko, szukam bliskości. Odrobiny uczucia. Więcej uczucia...
Wiem, jestem głupcem.
Egoistycznym głupcem.

Czuję się fatalnie. Tak fizycznie jak i psychicznie.
Czasem chciałbym móc być egoistą bez późniejszego czepiania się samego siebie... Nie potrafię... Wyrzuty sumienia zżerają mnie od środka. Ale mimo wszystko trzymam się obietnicy danej samemu sobie.
Obietnic nie wolno łamać.
Żebym ja się tylko tak nie dusił...
Nienawidzę swojego słabego ciała.
Że też musiałem urodzić się taki wybrakowany...
I jeszcze kręgosłup mnie boli>.< No super...

Żebym tak jeszcze nie nienawidził wszystkiego......
haha.

W sumie nie pisałem ostatnio...
Jakoś tak... nie mogłem się zebrać.

W zeszłym tygodniu... trochę się działo...
Miałem urodziny. Z poza rodziny bliskiej pamiętały dwie osoby. Mój własny brat[co z tego że półkrwi] zapomniał. Co do ojca to już się przyzwyczaiłem. Znając jego przypomni sobie za miesiąc.

Uczyłem ludzi z mojej klasy Japońskiego. Dziewczyny nie były w stanie powiedzieć 'Atashi wa xyz desu' A chłopakom wychodziło ciągle 'Biiru o kutasaj'[no bo co innego chcieliby się nauczyć jak nie - 'poproszę piwo'?]. I potem ganiali po korytarzu wrzeszcząc do każdego 'Kisama'[no bo wyzwiska i przekleństwa cieszą niezłym powodzeniem]

owari, ne?

środa, 3 września 2008

początek


Oke oke.
Do tamtej notki nie pasował opis pierwszego dnia szkolnego więc to zlałem i pisze dzisiaj, z trzech dni. O.
Po pierwsze to na mój widok się uśmiechnęli. I przybili mi piątkę. Wzbudziło to we mnie pewne obawy, ale udaje z wszystko w porządku. Przyjżeli mi się uważnie i...
- Wyładniałeś w wakacje.
*gleba*
- Ty na pewno jesteś facetem??
*gleba*
S - Tak... na pewno... Mam wyjąć i pokazać?
- Nie trzeba!!
hehe
- Ale w sumie to troche szkoda...
O.O

Jeden koleś przyszedł z kolczykiem w uchu i go wychowawczyni wywaliła z sali i kazała zdjąć.
Kobieta jest starej daty i po naszej klasie odchodzi na emeryturę...
Wyszedł i wyjął.
Ja tylko poprawiłem sobie włosy na uszy xD W końcu mam trzy kółeczka w prawym uchu>.>
-W regulaminie, który czytałam wam w zeszłym roku była mowa na temat stosowności kolczyków.
No i się pytano czy dziewczyny mogą.
- Mogą ale bez przesady.
- No to ty się nie musisz martwić gwiazdeczko. - koleżanka z ławki do mnie
Tak, w klasie mówią do mnie czasem gwiazdeczko. Zabije jednak każdego spoza klasy kto użyje tego określenia w stosunku do mnie.
- Hm... ale czy osiem to nie jest przesada?
Na to mi już nie odpowiedziano. Za jakiś tydzień, dwa robię sobie kolejne cztery kolczyki. Dlatego rzuciłem o tych ośmiu.

A dzisiaj...
dwóch chłopaków z mojej klasy co to się zawsze razem trzymają.
Już wracamy, zaraz wychodzimy ze szkoły ale jeden poszedł przodem, na co drugi cienkim głosem:
- Stój! to ja twoja dziewica! - czy jakoś tak
ja tak na nich patrze i jakoś tak.... 'muknąłem' ale akurat na sekundę zaległa absolutna cisza na korytarzu
- Rok razem i jeszcze dziewica...
Nie wiem czy słyszała to cała szkoła[ludzie] ale cała szkoła[budynek] zatrzęsła się od śmiechu.

Nom. Na dziś, nic bardziej nie wymyśle.
Codziennie osiem lekcji, ostatnie powtórzenia do egzaminów... i zaczyna się druga klasa liceum...
Tak w ogóle to avek idealnie pasuje do tekstu... podejżewam że moze się powtarzać w najbliższym czasie...

poniedziałek, 1 września 2008

寝覚め[przebudzenie]



Dzisiaj było rozpoczęcie roku. Ale o tym później.

W księgarni natrafiłem dzisiaj na komiks wydany już dość dawno temu. 'Godspeed: Historia Kurta Cobaina w obrazach'
Przeczytałem go, choć w sumie nigdy nie pasjonowałem się jakoś Nirvaną. Ale są pewne legendy które po prostu trzeba znać.
Zrozumiałem jedną bardzo ważną rzecz.
Nie mogę umrzeć.
Choćby nie wiem co.
Mam zbyt wiele marzeń do spełnienia.
W "Godspeed..." Kurt w pewnym momencie stwierdza że on już nie ma marzeń. Wszystko się spełniło. Dlatego nie miał już celu w życiu, ani sensu. Dlatego w końcu się zabił spełniając swoje ostatnie marzenie.
'Nie chce umrzeć...' Pomyślałem. Chcę grać, chcę osiągnąć sławę, chcę mieć 30 lat wspaniałej kariery.
Miliony sprzedanych płyt, setki tysięcy fanów, kilkanaście wydanych albumów, kilkadziesiąt singli.
Stanąć na scenie i słyszeć tysiące fanów krzyczących nazwę mojego zespołu. Moje imię. Śpiewających moją piosenkę.
Zagrać w dramie, poznać Laruku, zobaczyć wszystkie kolory księżyca.
Chce żyć.
Mam pełną świadomość że nie da się spełnić wszystkich marzeń. I dobrze. Dzięki temu będę miał przez całe życie do czego dążyć.
Nie mogę umrzeć.
Nie chcę umrzeć.
Nie zabiję się.
Będę żyć.
Właśnie się obudziłem.
Mam zbyt wiele do zrobienia.
Mogę śpiewać o śmierci.
Mogę jej pragnąć.
Ale nie wolno mi po nią sięgać.
Przecież w końcu...
Nie zabijaj.
Kami-sama?
Właśnie się obudziłem.

niedziela, 31 sierpnia 2008

Pisać... Wiara?


Pisanie idzie mi nieźle. A nawet dobrze. Doszedłem do wniosku że jestem pojebany na bani. I zdecydowanie kwalifikuje się do leczenia. Dlaczego? Po prostu przeczytałem to co napisałem tydzień temu.
Jestem
Skretyniałym
Homo
Zboczeńcem

Gdzie te czasy kiedy ja i xyz... eh... mam nadzieje że mi przejdzie.

Wczoraj rysowałem.
Myślę że wyszło mi ładnie.
Chyba wrzucę to na DA...

Ponoć mylog działa więc jak kto chce to może doczytać pierwsze notki jeżeli ich nie czytał:
chosaku

Kutwa, jutro rozpoczęcie>.<>

Wczoraj byliśmy z mamą w dziecięcym i nic ciekawego nie było. A jednym sklepie[bo ja nazwę pamiętam, coś na 'O'] też były piżamy z Hello Kitty na którą tak się uparła dla mnie moja mama w charakterze prezentu urodzinowego[acz bez mojego większego sprzeciwu]. Jakkolwiek, były potwornie drogie i:
najładniejsza była różowa, ale odpadła od razu z powodu koloru.
Granatowa była z Kitty w kosmosie i może bym się zdecydował gdyby to był Gundam a nie ufolek, lub księżyc a nie ziemia.
Czarna wyglądała za bardzo jak dres.
Była jeszcze blado niebieska ale ta była z czymś o miłości od pierwszego wejrzenia i księciu na którego się czeka. Nie moja bajka. No i kolor był nie za ładny. W sumie - była najbrzydsza.
W ostateczności można by uznać że Tetsu jest moim księciem na którego czekam, choć miłość od pierwszego wejżenia to nie jest - w końcu jako czterolatek to z 'ładną panią Haido' chciałem mieć dzieci.

Hm... Jak teraz sobie myślę mogłem się na tą czarną zdecydować.
Ale cóż - za późno.

Byłem dziś w kościele. To niby nic nowego, w końcu jest niedziela, a ja chodze co tydzień. Ale... Teraz próbuje pogodzić się z samym sobą. Wychodzi mi to przeciętnie. Nie moge być jednocześnie w zgodzie ze sobą i w zgodzie z Bogiem.
Grzeszne porządanie które spala mnie od środka.
Demo... Tak właściwie to czasem się zastanawiam co ja właściwie mam wyznawać? Instytucję kościoła czy Boga? Bo czasem nie jestem pewien... nie rozumiem.
Czasem aż zbyt wielu rzeczy...
Nazywaj mnie głupcem.
Ja po prostu nie potrafię przestać wierzyć.
Ja po prostu nie moge stracić mojej wiary.

I jak ja mam nie czuć do siebie obrzydzenia?

sobota, 30 sierpnia 2008

...



Chciałem więc oficjalnie na forum publicznym napisać iż, W NAJMNIEJSZYM STOPNIU NIE UWAŻAM AŻEBY POLACY JAKO NARÓD BYLI SPOŁECZEŃSTWEM GORSZYM. W sumie na ogół są nawet w porządku, tak jak każdy inny naród. Angole mają paskudne żarcie, we Francji jest syf, Niemcy mają straszny język, a Japończycy są ksenofobami.
A w Chinach ciągle mają komunę.
Polacy żarcie mają dobre, pożądek jest względny, język melodyjny, I są... e... Otwarci na innych... przynajmniej w 50%!
No i juz nie ma komuny.
To że ja siebie nie uważam za Polaka, jest podyktowane 17 latami doświadczenia, gdzie regularnie było podkreślane przez POLAKÓW iż ja do tego narodu NIE NALEŻĘ. Mam pecha i na takich ludzi trafiam. Szczęściem jest iż w liceum tylko komentują moją płeć a przynależności rasowej już nie.
To że zacząłem pisać w tak dziwny sposób było efektem zdenerwowania. Nauczyłem się tak mówić przy moim Otoosan i jeśli nie myślę dokładnie o tym co mówię/pisze to mi się takie cholerstwo włącza>.>

Eh........ Ja wiem że z Ore człowiek taki nienajlepszy, z różnymi wadami, obsesjami... skrzywieniami... maniactwami... słabą psychiką... nerwowy... upierdliwy... wredny... podły... egoistyczny...
Ale to tylko kilka z moich zalet ^.^
Nie no żart.
[To z takiej karyt z kotem. Musze se ja w końcu kupić...]
Ale nie o tym chciałem....
Nie, nie chce sie dalej kajać. Ja już powiedziałem co chciałem i tylko jeszcze jedno:
Przepraszam.
Gomenasai.
Sumimasen.

Ja mam pełną świadomość że histeryzuje i jestem przewrażliwiony na swoim punkcie. Ale jak już wreszcie staram sie pogodzić ze sobą, to do jasnej nakrapianej, dlaczego zawsze coś sie partoli?
O, i nawet nie klne.
Ciekawe...

Aj aj aj... Błagam słońce nie bierz tego do siebie jakos za brutalnie. Ja po prostu chciałem to na zimno wytłumaczyć.

O. KUR. ZAPIAŁ.

Wytłumaczy mi ktoś o co tu w ogóle chodzi? Ja już nic nie rozumiem @.@ Ludzieeeeee..........

Normalna notka będzie jutro. teraz już mi się nie chce.

piątek, 29 sierpnia 2008

TeSaku...?


TeSaku, kutwa, TeSaku>.> Jak się z tym pogodziłem to nie mogę myśleć o czymś innym>.<' AAAA jestem durnym homo T.T chlip... niech mnie ktoś przytuli T.T Tetsu-samaaaaaaaaa!!!! A, tak odnośnie bycia durnym homo - Ore był dzisiaj z mamą na zakupach na mieście. No i Ore uparł się żeby pójść do H&M, bo tam jak wiadomo są rzeczy z Hello Kitty[i tu wyłazi ze mnie durne homo]. No i szukam se nowej czapki. Znaczy przede wszystkim czapka. Doba wiem że mi nie wierzycie>.>
W każdym razie...
Mama zaproponowała mi bieliznę w Kitty ‘Ee… To jest damskie… no i nie będę nosić na dupie gaci za 30zł. Za drogo.’[w myślach – jeśli nie są z laruku… to znaczy jeśli by były to bym dał tyle kasy ale raczej bym nie nosił bo szkoda relikwii].
No to piżama. ‘Weź sobie wybierz i będziesz już miał na urodziny’ No… była czarna, i ładna ale miała durne rękawki i nogawki… i nawet XS było na mnie za duże O.O DAMSKIE XS O.O Jedna była z cekinami[OMG] pozostałe były czerwone… Wole niebieski, albo czarny. Kapcie były tandetne. Zdecydowałem się w końcu na skarpetki. Matko, sam nie wierze że to pisze @.@ XDD Czasem wyłazi ze mnie człowiek szczery do bólu… Ale nigdy nie zobaczycie mnie w czymś takim, o nie…
Z drugiego piętra musieliśmy zejść na parter bo i na 2 i na 1 nie działały kasy =.=
No…S: ’To choć mama jeszcze na dół’
M: ‘A po co?’
S: ‘No… tam są męskie…’
M: ‘Myślisz że znajdziesz tam coś na swój rozmiar?’ *sceptycznie*
Zeszliśmy… Faktycznie… Nie ma to jak być nie wymiarowym…
M: ‘Jutro idziemy do dziecięcego.’
A mam inne wyjście?
Wiecie co?
Inność jest dziedziczna.
Ja naprawdę jestem 100% facetem.
Pyszczek to sprawa drugorzędna.
Ale nawet moja matka doszła do wniosku że czasem łatwiej jest znaleźć mi rozmiar na damskich. >.>
Druga sprawa. Jakaś urocza bluzeczka w stylu GL.
S: ‘ O zobacz jakie Loli!’
M: ’Przymierz!’ *pełny entuzjazm*
S: ‘Czy ja ci wyglądam na Mane??’ *przerażenie*
M: ‘A skąd ja mam wiedzieć? Haido też nosił kiecki.’ *wzruszenie ramion*
S: *totalna załamka* … *wzdryga się na myśl o ‘czerwonym plecaczku’*

Boską mam rodzinkę nie ma co…

Kana… Em… dzięki za miłe słowa… Kurde xD JA wiem że to po przyjacielsku że wy Polacy[dobra brzmi genialnie=.=] to tak macie że ciągle to mówicie, tylko nie wtedy kiedy naprawdę… we mnie jednak dominuje w tym momencie część japońska, gdzie się nawet ciężko mówi że się kogoś lubi @.@ Przeraża mnie samego to co ci napisałem ostatnio… W każdym razie dzięki za przyjaźń x3

ADAAA-CHAAAAAANNNN……. Dlaczego my gadamy o TAKICH rzeczach???? Nyan…. Jesteśmy, kurde, inni>.> ale żem nowość powiedział xD

Ore znowu miał problem ze znalezieniem avatarka do notki>.<

A wiecie co ja teraz będę robił?
Hihi…
Będę….
Nie no, ludzie, bez przesady O.O
Może i jestem zboczony no ale…
Eh…
Będę pisać.

czwartek, 28 sierpnia 2008

Tetsu-sama.....


Tetsu-sama!!!
Ore jest z siebie dumny!!!
I Tetsu-sama mi się dzisiaj śniiił ^_____^ bo Ore się przydrzemał po południu i tak jakoś wyszło... I kutwa, powinienem zacząć znowu pieprzyć o tym jaki to ja jestem obrzydliwy itd, ale nie moge@.@ Ten sen był taki... taki... cudowny@.@ Jak ON wyszedł spod pysznica.... awww..... *_*
Em.....
gomene>.>
.......
............
Teraz już będę normalny, emo i w ogóle >.>
Dzisiaj mało nie umarłem @.@
6 MEGA gałek lodów może zabić >.> Na przyszłość wezme dwie. No ale jak już zapłaciłem te 12zł, to musiałem to zjeść. Ja naprawdę nie potrafie marnować jedzenia T.T
Wy tak nie macie?

....
Ja naprawdę jestem powalony =.=
Mama oglada jakiś film i tam jest jakiś ślub i...
'Przybylśmy tu aby przed bogiem i tym zgromadzeniem zwiazać tgo mężczyznę i... w tym momencie Saku słyszy 'i tego mężczyznę' >.> ale na szczęście nie @.@ 'i te kobietę' uff...
I ten kaznodzieja, gada jeszcze teksty o tym że 'przede wszystkim małżeństwo nie służy do zaspokajania własnych żądzy, ale po pierwsze dla prokreacji, po drugie bla bla bla....' Ajjjć>.> Czuje bolesna aluzje>.> A ja właśnie stwierdziłem że zlewam całą sprawe>.>
Kami-sama.... Kocham cię za to twoje poczucie humoru =.=

A tak własciwie to nie wiem skad mi się wzięło to 'i tego mężczyznę'.... jestem inny xDD

A i drogie Yaoi'stki, które tak namiętnie pragniecie mnie molestować o moje opowiadanko - mam dla was dobrą wiadomość! Otóż - prawdopodobnie stworzę kilka rysynków tematycznych. Aczkolwiek nie spodziewajcie się nic zbyt... no zbyt xD same wiecie xD

Powinienem skończyć wreszcie z tą 'fabułą' bo już się babram w szczegółach>.< opisanie całej 'sceny' zajęło mi mniej czasu=.=

Oki. Wystarczy.

Ada mówi że HaiTsu jest zUe. Wedłóg Ore jest zabawne. I wiecie co? Oni sami se to prowokują więc nie ma co się burzyć.

A Ore lubi TeSaku. Albo TeSatsu.

środa, 27 sierpnia 2008

Kami-sama...








Kami-sama... Gomenasai
Kami-sama... Nie chcę łamać twoich przykazań!
Powoli popadam w obsesję. Jak oszalały pragnę wszystkiego co się wiąże z... Nim.
Głosu.
Zdjęć.
Uśmiechu.
Słów.
I tylko wciąż jak głupiec powtarzam:
Tetsu-sama.
Tetsu-sama.
Tetsu-sama.
Tetsu-sama....

Ten najbardziej zakazany rodzaj uczucia.
Najgłupszy.
Kami-sama... choć to zakazane, dałeś mi to uczucie wraz z wolną wolą.
Kami-sama... Przecież wiesz że nie chce tego robić! Nie chcę łamać twoich przykazań!
Kami-sama... Nienawidzę tego uczucia beznadziejności...
Dakara...
Doshite???

Doshite Kami-sama?? T.T
Zostanę zawodowym negocjatorem. Zastanawiam się co ze mną nie tak że ludzie na około mnie chcą się zabijać?
Nie no....... Ore nie chce.
...
....
.......
Zostałem nazwany aniołkiem.
Yay! *.*
NIE ZABIJAJ SIĘ!!!!!
Dakara... ore wa hontoni anata ga suki desu!
OMG, zaleciało mi 1PG>.>
Po prostu naprawdę cie lubię no.... ^.^
I nie wybaczyłbym sobie jakbym nic nie zrobił. Jakbym ci nie pomógł.

Dzisiaj w nocy nadepnąłem na kota. Ja naprawdę nie wiedziałem że on tam śpi>.< Ale na całe szczęście nic mu sie nie stało.
a on mnie teraz znowu molestuje...

Od trzech dni dodaje fabułę do tego cholernego TeSaku. Jestem ciężko pojebany na bani - to za mało by określić stan mojego mózgu.
Widać to w sumie na początku notki....
I w poprzedniej...
I jeszcze poprzedniej...
A dalej nie ma....

O, właśnie mało nie zabiłem Ady... Tak to jest jak się chce dobrze a wychodzi jak zwykle....

Tetsu-sama...

Obrzydzenie



Obrzydzenie. Tak, jestem obrzydliwy. Czasem tak zajebiście nienawidzę siebie.
Kiedy nie potrafię uspokoić oszalałego serca.
Kiedy nie mogę złapać oddechu.
Kiedy nie panuje nad własnymi obrzydliwymi myślami.
Kiedy nie mogę przestać pisać.
Kiedy nie mogę powstrzymać ani swojego ciała ani swoich myśli.
Kiedy nie mogę umrzeć.
Kiedy nie panuje nad swoim chorym ciałem.
Kiedy zaprzeczam sam sobie.
Kiedy...
Nienawidzę momentu kiedy widzę dwoistość własnej natury. Kiedy opanowuje mnie ta gorsza strona, kiedy moje myśli i ja staje się nieczysty. Skażony. Obrzydliwy.
Aż chciałbym zniszczyć samego siebie. Znowu.
Boli mnie to że nie mogę być normalny, że nie potrafię być normalny, że przychodzą do mnie te myśli i nie potrafię ich powstrzymać. Jedyną metodą jest pisać. I pisać. I pisać. Nie mogę przestać pisać... I wówczas mogę się oczyścić. Przelewając swoje brudy na papier...
Czasem aż ręce mi się trzęsą tak że nie utrzymuję pióra. A potem zeszyty płoną krótkim, jasnym blaskiem w ogniu.

Kami-sama... wybacz mi.

wtorek, 26 sierpnia 2008

Jeb***y Mylog ^.^



Jako że mylog padł w zeszły piątek a mnie trafił szlag, tymczasowo założyłem sobie nowego bloga.
Byłem już, kurwa, gotowy pisać notkę codziennie, ale nie, mylog się na mnie wypiął.
Eh....
w każdym razie....
Co zrobi Saku, jeśli:
- naogląda się za dużo HaiTsu
- nawali mu blog
- za dużo będzie myśleć o Tetsu
- nasłucha się za dużo utworków takich jak: Ibara no Namida, i forbidden lover
- nie ma co robić
- i jeszcze wpadnie w melancholijny nastrój?
...
........
No cóż ostatnio zaowocowało to zboczonym pseudo fikiem TeSaku. Super. Wyłazi ze mnie czasem gorszy gej niż bym myślał. Tak na serio to na laski ja też lecę, ale na nic nie jestem bardziej skrzywiony niż na Laruku. Przykro mi. Żebym z tego zrezygnował... albo się jakoś przerzucił, sam nie wiem... musiałbym natrafić na kogoś kto byłby im podobny.
Eh. Następnym razem, napisze jakąś kontynuacje, albo, dla odmiany, z Haido.
Czasem czuje obrzydzenie do samego siebie.