piątek, 19 września 2008

I znów...








I znów i znów i znów.
Zwinięty w fotelu, powtarzam wciąż - nienawidzę.
Brzuch mnie boli. Skręca się z głodu. Na myśl o jedzeniu robi mi się niedobrze. Od trzech dni prawie nie jem. Tylko staram się pić dużo wody - nie chcę umrzeć.
Chyba.
Zimno mi. Tak fizycznie jak i w duszy.
Wszystko mi obojętnieje.
Jeszcze wczoraj jakoś mi szło. Mogłem się śmiać i złościć. Kląć i rzucić za tym cholernym gówniarzem.
Teraz z każdą chwilą jest coraz gorzej.
Nie wiem dlaczego.
Albo nie, wiem.
To było 3 lata temu... dlaczego to nagle wróciło?
Nigdy nie myślałem że tamto okaże się taką traumą.
Że powróci nagle z taką siłą, powtarzając 'a jeśli...', 'co by było gdyby...'?
Że też to aż tak we mnie siedzi.
Przecież niby nic się wtedy nie stało...
Zawsze byłem spaczony na bani, i wiem że tamto skrzywiło mnie jeszcze bardziej... Prawda. Boli. Nie chcę o niej myśleć. Łatwiej kłamać.

I jeszcze to serce tak mocno trzepoczące mi w piersi. Jakby powtarzające 'przecież już wiesz'.
Niby wiem. Ale... to nie takie proste. Nie można zawsze słuchać odruchów serca choćby się chciało.
I jeszcze ta zazdrość. Wystarczy słowo a mi już dłonie zaciskają się w pięści, już wyobrażam sobie jak to by było, wyciągnąć teraz zapalniczkę, i użyć jej w taki okropny sposób... włosy czy ubranie? Na mojej twarzy pojawia się obrzydliwy, pełen nienawiści, uśmiech.
Po chwili wracam do siebie, widzę jego uśmiech i się uspokajam.
Mam nadzieję że nigdy nie stracę nad sobą kontroli...
Egoizm.
Moje.
Zabierz łapy.
Wynoś się stąd.
Zostaw moją duszę.

Słowa. Słowa. Słowa.
Dlaczego we mnie tyle nienawiści?
Zimne dłonie...
A tych słów nie potrafię wypowiedzieć....

2 komentarze:

kana pisze...

Nie mozesz przestac jesc ( ! ! ! !)
Nie rob mi tego. To boli....
Nie chce Ciebie stracic, wtedy to juz kompletnie bede czula, ze nic nie trzyma mnie przy zyciu.
^eh.^
Ale co taka Kana moze zdzialac(?)
....
(chyba) nic.

....

Unknown pisze...

(płacze) ...